środa, 6 lipca 2011

KRWI...

Ogniu, krocz za mną...
Widzieliście kiedyś, żeby Kmicic płakał? Nie widzieliście. Nawet na pogrzebie własnej matki łzy nie uroniłem, a dzisiaj za gardło coś mnie schwytało i przydusiło. Sprawił, to pewien człowiek z pod Łodzi, który budzi we mnie starego Kmicica. po przeczytaniu listu już nawet nie o pale mi chodzi, ale o to, żeby cała Najjaśniejsza stanęła w ogniu moich słów i uczynków innych. Nawet szabli nie potrzebuję, kiedy czytam coś takiego:


"Cześć Radziu!

Ciężko wszystko ogarnąć w paru zdaniach, ale część wątpliwości rozwieje. Wzięli nas z bratem z zaskoczenia. Mieszkamy każdy w swoim domu i nawet nie mogliśmy mimo cholernej telepatycznej woli próbować jakąś wersję wspólną ustalić. dobrze się stało, że ja i brat mówiliśmy prawdę i te wszystkie wersje się nam pokryły.
Co do wykrywacza to zeznaliśmy, że jak go kupiłem( jakieś 10-12 lat temu) to zamiast mamie pomagać rwać ogórki polataliśmy nim po polu babci i grosika międzywojennego trafiliśmy. A drugi i ostatni epizod miał związek z jednym z bagnetów. w 1999 roku w jednej wiosce pod sieradzem zmarła moja ciocia, sędziwa starowinka. A że sama mieszkała to jej dzieci postanowiły domek sprzedać, więc porządkowali obejście. W złomowisku co na każdym takim podwórku było wujas wyszperał bagnet w pochwie i mi go sprezentował. Powiedział bym załatwił wykrywacz to polatamy po podwórku. Załatwiłem, bo miałem. Polataliśmy i lipa jak to na podwórkach gwóźdź na gwoździu i nic poza tym. Wujek żyje w zabrzu, pewnie to pamięta. I to koniec wykrywki. Wolałem gotowe elementy kupować niż za nimi latając czas tracić. Zresztą miałem studia a po nich zatrudniono mnie w kościele. Resztę bagnetów nabyłem, pamiętam od kogo poza dwoma. Jeden pewnemu dziadkowi służył do mieszania farby w puszce i policjanci nie uwierzyli, mimo że ta emalia na nim była. Łuska to była z czasów, gdy za szczenięcych lat znosiło się do domu różne rzeczy w tajemnicy przed rodzicami. Pewnie brat przytachał i nawet o tym nie pamiętał. Rure na złomie kupił, jak i wiele innych spraw. Inny wuja ma złomiarską profesje i zawsze się cieszy jak coś przed piecem hutniczym uratowaliśmy. jednego ze skotów nam w promocji sprzedał, tak jak kupił z AMW- spoko gość! Temat mauzera. to był sprzęt ojca. Zawsze się chwalił,że coś takiego ma ale nam nie powie, bo sam za młodych lat za epizody z bronią miał przygodę z temidą. Sprytnie zrobił bo ukrył go w walizce z książkami. A ta od lat w garażu na regale leżała. dwa lata temu się przeprowadzałem wziąłem walizkę z książkami bo moja była a pod książkami mauzerek był rozkręcony. Żona sumiennie wszystko w szafie ułożyła a ja w czasie rewizji sam policjantom szafę wskazałem bo ją jakoś przeoczyli i zdziwiłem się jak żaba co w grzmot się wpatrzyła. Co do części do Sdkfz, to postraszyli, że je można zabrać, bo zardzewiałe. Nie czyszczę je bo jeszcze mam etap gromadzenia. Leżą w garażu i czekają. Jednak gdyby powiedzieli zabieramy- to by zabrali i z gęsi woda. Kupowałem je od rolników, na złomach, jak mi jakieś inne części wpadły to się wymieniałem. Z ekipą z muzeum Orła Białego też wymiany były. Dawałem im części do Mardera III Ausf. M a oni mi klamoty do mojego. I ciekawe? Niby składali Marderka a tam ani widu ani słychu o nim. Szło to gdzieś, gdzie? I oni mi zaproponowali depozyt mojego!hehe już widzę jak by tam dotarł?!
Docieraj do nas pisma kto i co ocenia. Zatem zbierają jeszcze opinie biegłych. Mam nadzieje, że za niedługi czas temat ruszy z miejsca.
Dziś wszedł do brata rówieśnik naszego ojca. Jest z łodzi, ale że ziomek to zajrzał zapytać bo o naszej sprawie coś słyszał. Jest, albo prokuratorem, albo sędzią? nie ważne. Myślał, że się wstydzimy o pomoc go prosić, więc sam się pofatygował. Ofiarował swoją pomoc i córki swojej co u Giertycha w Warszawie ze słynnej Ligi Polskich Rodzin w kancelarii mecenasem jest. Wiesz, czuję że karta się odwraca. I tym,że plecy rosną, i tym, że nie czuje się winny i mam na prawie wszystko świadków. Na rozkaz: palić książki też, bo była tam jeszcze pewna dziewczyna co miała kurze ścierać. A i potem kumplom o tej akcji opowiadałem książki te pokazując. Nawet wikaremu, ale na niego specjalnie nie liczę. Zanim do Ciebie napisałem to miałem takie postanowienie: wychowam syna(ma teraz 15 miesięcy) by wiedział kto to Raginis, Kleberg, Rómel i wszyscy inni co obcy mi nie są. By wiedział za co mojego pradziadka niemcy w lesie rozstrzelali. By wiedział co to Ojczyzna i gdyby w kraju była Jego krew potrzebna, to niech wieje stąd jak najdalej! I za taką ojczyznę głowy nie nadstawia. Dno i wstyd, że tak niszczyć człowieka potrafią! Dobrze, że życie od dziecka mnie kopało to i zahartowanie jakieś mam i ten ostatni kop jakoś przeżyłem. Choć nie tak do końca, bo bym skłamał. Siwe włosy mi się pojawiły. Parę ale już są. Kmicicu walcz! Ostatni widzę moment na to. Ja i mój brat jesteśmy po Twojej stronie! Jak coś to wal do nas śmiało i rodzina Twoja też!
Dziękuje i pozdrawiam!!!

Krzysiek"



Siedzę i Bogu dziękuję, że w swojej mądrości prokuratora pod sudański miecz mi nie podstawia. Ale ja się tym zajmę, z największą przyjemnością - w końcu jestem zwykłym łotrem.
Biada. Po trzykroć biada każdemu, kto na moje wojsko rękę podnosi :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz