piątek, 13 października 2017

13-go w piątek

13-go to chyba Uroborosiaki wpasowały się w kłopoty. Już po upowszechnieniu filmu, na którym oprócz tego, że szukali, to jeszcze wódkę pili okazało się, że na jednym z tych filmów jest ich kolega, który właśnie stara się o nagrodę za znalezione siekierki, od Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, a taki film może przeszkodzić. W związku z powyższym chce, żeby film usunięto. Sławek, ksywa "Reżyser" nie zgodził się, bo dlaczego skoro kolega nazwijmy go T. razem z nimi w całej akcji był. Ostatecznie nie wiadomo kto złożył donos o możliwości popełnienia przestępstwa, ale pewne nieporozumienia były od początku. Koniec końców wzięto się za śledztwo. Czegóż tam nie sugerowano, że skoro wykopują z ziemi dwa hełmy i Winiar mówi do nadchodzącego kumpla, że "mamy tu dwóch calaków i sporo luźnych kości", to jest to dowód na bezczeszczenie zwłok. Tylko zauważcie, że na filmie żadnych kości nie widać. W trakcie przeszukań u "Reżysera" nie znaleziono nic, ani pół zabytku, za to pokazał przeszukującym fragmenty meteorytów informując, że tego właśnie szuka - w rewanżu, od ponad pół roku jest przetrzymywany jego zabezpieczony w dochodzeniu komputer, na którym można zobaczyć, że Uroborosiaki kilka razy kręcili dubla.
        Winiar też nielicho. Znaleziono u niego dwie duże łuski (Winiar twierdzi, że od Tygrysa - nie widziałem), ale już w aktach sprawy ma łuskę od Mausera i Mosina. To jeszcze nic, łuski są sprawdzane przez ekspertów, czy są sprawne, a z drugiej strony wpływa ekspertyza z Urzędu Konserwatora z informacją, że łuski również mogą mieć charakter zabytków. Na szczęście sprawne nie były, ale pani mecenas Winiara trafnie zauważyła przed sądem, że nie można na podstawie tych samych przedmiotów oskarżać w dwóch różnych sprawach. A co do tych zabytków,  Artur"Saper" ma takie dobre powiedzenie biorąc do ręki zwykły widelec, że jeżeli byłby nim dźgnięty np. papież, to też może mieć znamiona zabytku.
Najgorsze, że stare siekierki krążą im po aktach. Koleś, który je znalazł został wyłączony ze sprawy i słusznie, bo znalazł siekierki wcześniej niż poznał Uroborosiaków. Był tam z nimi również pewien archeolog, który dobrowolnie poddał się karze, tyle tylko, że jego w Brzezinach nie było, ale przyznał się do nielegalnych poszukiwań, żeby mieć spokój.
  Irytujące jest kiedy niektórzy poszukiwacze mówią, że "mają za swoje - nie trzeba było puszczać filmu. Gorsze jest, że każdy, kto szuka, może wpaść w taką opresję. Jeszcze rozumiem, żaby znaleźli jakieś średniowieczne stanowisko i je rozgrzebali, ale w tym przypadku - jakieś smętne resztki z II wojny światowej. Jeszcze gorsze, że wszystko może być przez "specjalistów" potraktowane jako zabytek, a wiecie co później się dzieje z takimi "zabytkami"? Lądują na śmietnikach, bo brak dla nich  miejsca na ekspozycji. Nie warto konserwować, a w rękach prywatnych mają drugie życie.
 Dlatego dla chłopaków, piątek 13-go trwa od dłuższego czasu. Ja mam dla nich szacunek, że nie poszli na łatwiznę i się dobrowolnie nie poddali karze, a wiecie czemu, bo ustawa mówi o poszukiwaniu "zabytków", a w ten deseń, to niedługo robaki na ryby trzeba będzie kopać pod nadzorem archeologa.
Pzdr

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz