czwartek, 9 listopada 2017

Siekierezada

Siema,
po ostatnim wpisie, o tym, że muzeum w Zgierzu, pragnie położyć łapę na wykrywaczach "Uroborosiaków" odezwało się kilka osób. Zupełnie przyjaznych, które zauważyły, że te jebane siekierki mogą chłopakom zaszkodzić. Poproszono mnie o wyjaśnienia. I słusznie.
Myk polega na tym, że moje chłopaki (jakkolwiek pedalsko to brzmi), z siekierkami mają tyle wspólnego, co ja z doktorem Gobelsem - czyli nic.
Siekierki znalazł Pan Tomasz, gdzieś w lipcu, a Uroborosiaków poznał w piździerniku. A teraz przybijają te siekierki moim chłopakom. I fakt, jest to znalezisko mające charakter archeologiczny - z tym nawet nie próbuję polemizować. Tyle tylko, że to nie ich robota. Ktoś wystąpił o nagrodę, znalezisko miało charakter przypadkowy - nie wnikam, ale bierzcie pod uwagę, że to nie Uroborosiaki znalazły, to ni oni wystąpili o nagrodę. Mam nadzieję, że wyjaśniłem.
Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz